Moją pracownię niedawno zaatakowały sowy. Nie kilka, nie kilkanaście, a 35 sówek.
Plecki i skrzydełka sówek z polaru minky w pięknym żółtym kolorku, przód z szarej bawełny w białe groszki, oczka i dzioby z filcu. Dodatkowo polarkowe łapki i naszyte serduszko na brzuszku. Wysokość podusi 43 cm, szerokość 33 cm.
Początkowo nie mogłam dogadać się z polarem minky. Była to moja pierwsza przygoda z tą tkaniną na taką skalę. Najbardziej denerwowało mnie, że minky tak się kruszy. Musiałam więc bardzo zaprzyjaźnić się z odkurzaczem :) Poza tym minky żyje własnym życiem. Ale ostatecznie udało nam się nawet zaprzyjaźnić.
Stado sów odleciało do przedszkola, dla którego je szyłam. A od wczoraj mam nadzieję, że cieszy się nimi 35 maluszków, dla których stały się podusią, przytulanką, maskotką.
Nieźle! Rzeczywiście inwazję miałaś :)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie piękne te sowy, podziwiam cię za uszycie takiej ilości :)
OdpowiedzUsuńSą bezbłędne! Aż się buzia sama cieszy na ich widok - takie pozytywne! :D
OdpowiedzUsuńCudowne sówki :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne !!! Pozdrawiam cieplutko 😊
OdpowiedzUsuńSówki z pewnością spodobają się maluszkom! wszystkie razem wyglądają nieziemsko:D
OdpowiedzUsuńwspaniałe:)
OdpowiedzUsuńpracowita mróweczka z Ciebie:)