W tym roku dla moich synków przygotowałam specjalne koszyczki na święconkę. Zobaczyłam je pierwszy raz w ubiegłym roku na blogu Pracowitego Słoneczka i stwierdziłam, że muszę taki uszyć, chociaż nie wiedziałam jak się za to zabrać. Ale dzięki uprzejmości Asi, która podesłała mi kilka linków ze wskazówkami, powoli rozgryzłam temat. Asiu, jeszcze raz wielkie DZIĘKUJĘ. I tak oto koszyczek zielono - beżowy zaczął powstawać jeszcze w ubiegłym roku przed Wielkanocą, ale oczywiście nie zdążyłam :) Ale nie ma tego złego... Mój niespełna dwuletni wówczas syn i tak pewnie miałby troszkę kłopot, bo koszyczek byłby za duży dla niego. A w tym roku koszyczek doczekał się wykończenia i był w sam raz. A że młodsze dziecię nie mogło zostać pominięte, więc uszyłam również dla niego, w innej wersji. I chociaż w kościele moje dzieci co nieco zaczęły wyjadać, np. czekoladowe jajeczka i zajączki, to moje matczyne serce i tak pękało z dumy, bo nikt nie miał takich koszyczków :)
A ja powiem, że takie koszyczki to po raz pierwszy widzę i się zachwycam. ;)
OdpowiedzUsuńO kurczaki i zające ! fenomenalne :)
OdpowiedzUsuńWOW...piękne są!
OdpowiedzUsuńChłopcy pewnie zadowoleni?
Niesamowite są!