piątek, 26 czerwca 2015

Filcowa kopertówka z kokardą

W końcu uszyłam coś dla siebie :) 
Kiedyś zakupiłam gruby filc z myślą o uszyciu torebki albo nawet kilku torebek. I tak sobie ten filc leżał dobre pół roku, aż w końcu dostał odleżyn i stwierdziłam, że muszę coś z niego uszyć. Padło na torebkę - kopertówkę. Szukając inspiracji natknęłam się na Rękodzieło Małgosi i urzekł mnie sposób noszenia jednej z jej torebek.

Chciałam zrobić coś podobnego. Jako, że w torebce niczego ciężkiego nosić nie będę, to uszyłam ją ręcznie. Poza tym jakoś mnie serce bolało gdy pomyślałam o katowaniu mojej maszyny szyciem grubego, dość sztywnego filcu. 

  




Kopertówka ma wymiary 28 cm x 20 cm, zapięcie magnetyczne. Ponieważ jest z kokardą, chciałam ją zgłosić do czerwcowego wyzwania Szuflady, którego motywem przewodnim jest właśnie kokarda: http://szuflada-szuflada.blogspot.com/2015/06/otworz-szuflade-w-czerwcu-kokardka.html. 





piątek, 19 czerwca 2015

Edukacyjny ochraniacz na łóżeczko

Dzisiaj będzie dużo pisania, dużo zdjęć i bardzo kolorowo :)

Kiedy mój młodszy syn miał jakieś 7-8 miesięcy, postanowiłam, że uszyję edukacyjny ochraniacz na łóżeczko. Myślałam o tym prawie od początku, jak mały się urodził, ale zawsze brakowało czasu. Miał być prezentem na roczek - ale nie zdążyłam. W końcu gdy Kamil miał 14-15 miesięcy, ukończyłam ten wytwór, można powiedzieć, wielomiesięcznej pracy.


Chciałam, aby był wysoki, na wszystkie ściany łóżeczka, bardzo kolorowy i edukacyjny, czyli  aby oprócz chronienia przed obijaniem się o szczebelki, pełnił również funkcje zabawki. Pomysły na to jak będą wyglądały poszczególne "ściany" ochraniacza rodziły się w głowie dopiero w trakcie tworzenia.

Ochraniacz jest na łóżeczko 140x70, ma zatem w sumie 420 cm długości a wysoki jest na 43 cm. Najpierw przygotowałam sobie poszczególne części zewnętrznej i wewnętrznej strony. Potem pozszywałam część zewnętrzną i zabrałam się za poszczególne ścianki części wewnętrznej. 

Najpierw były owieczki. Tutaj było prosto, ponieważ miałam gotowy materiał z owieczkami. Obszyłam więc po konturach gęstym zygzakiem i wygląda jak aplikacja. Jako części wypukłe doszyłam kwiatka, motylka, słoneczko i chmurki.


Kolejna ściana to wszelakie pojazdy poruszające się po drogach. Tutaj już było więcej zabawy, ponieważ są to aplikacje. Każda część zatem musiała być osobno wycięta i przyszyta. I nie było wcale tak łatwo, bo nitka czasem się plątała i rwała, zwłaszcza przy obszywaniu kółek, które są z polaru. Nie wiem, może coś źle ustawiałam w maszynie. Dlatego część kółek jest z różnego rodzaju guzików, które dodatkowo pobudzają zmysł dotyku. Trzy pojazdy są "ruchome", tzn. uszyte ręcznie z filcu i mają z tyłu rzepy, dlatego mogą się przemieścić w inne miejsce.


Kolejna ściana to motyw morski. Do materiału bazowego doszyłam fale z bawełnianego podkoszulka. I na tych falach unoszą się wodne stworzenia i pojazdy. Uszyłam je ręcznie, z filcu i starałam się w miarę możliwości dopracować szczegóły. Wszystkie oprócz wielorybka są z tyłu na zatrzaski, mogą więc zmieniać swoje miejsce dowolnie. Wieloryb może się poruszać tylko po swojej fali wzdłuż poprowadzonego z tyłu sznureczka. Dodatkowo jest samolot (też porusza się po sznureczku) i helikopter oraz oczywiście chmurki i słoneczko.


I ostatnia ściana ze zwierzakami, czyli motyw ZOO albo może raczej safari. Również starałam się aby było jak najwięcej elementów ruchomych. Lew ma grzywę z kolorowych tasiemek, krokodyl może otwierać paszczę dzięki wszytemu zamkowi, sowa pod skrzydłami skrywa dwie małe sówki, a małpka może na lianie skakać z palmy. Tylko krokodyl, słoń i lew są przyszyte na stałe. Pozostałe zwierzęta są przytwierdzone za pomocą rzepów. Dodatkowo z błyszczących cekinów doszyłam "niewiadomoco". Trochę mi to potem zaczęło przeszkadzać i zaburzać porządek, ale nie chciało mi się pruć więc zostało. Błyszczy - a zatem ciekawi  dzieciaka, więc w sumie spełnia swoją rolę.




Gdy już ściany były gotowe, pozszywałam je. Potem wycięłam i doszyłam włókninę silikonową, aby było miękko. Część zewnętrzną usztywniłam od środka grubszą flizeliną bez kleju. Trzeba jeszcze było uszyć tasiemki do przywiązywania. Baaaardzo dużo tasiemek, ponieważ całość ze względu  na wysokość i dodatki nie jest lekka, a nie chciałam aby potem coś odstawało i zwisało. Następnie wszystko spięłam prawymi stronami do siebie i obszyłam zostawiając jeden bok otwarty, aby można było wywrócić wszystko na prawą stronę. Potem zszyłam ten bok, dodatkowo przeszyłam każdy krótszy bok tam gdzie się ochraniacz zagina wrogach łóżeczka, aby lepiej trzymał formę. Długie boki też przeszyłam przy krawędziach ściegiem ozdobnym, aby wzmocnić i zapobiec odkształcaniu. 
I to by było tyle w temacie ochraniacza, który pochłonął mnóstwo mojego czasu. Ale najważniejsze, że z efektu jestem zadowolona. Może jest parę drobnych niedociągnięć, ale biorąc pod uwagę, że jest to mój pierwszy ochraniacz, wyszło całkiem dobrze.
Zastosowania owego cuda mogą być różne. Może służyć jako typowy ochraniacz, chociaż w ten sposób go nie używaliśmy. Można go również przywiązać na zewnętrznych ściankach wokół łóżeczka, jeżeli tylko w pokoju jest dużo miejsca i łóżeczko nie musi stać przy ścianie. Można go przywiązać do krzeseł i stanowi coś w rodzaju ścianek domku. A najczęściej jest on u nas wykorzystywany jako "dywanik", po którym chłopcy uwielbiają biegać i odrywać wszystko co się da oderwać.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam za bardzo :)
Poniżej jeszcze zdjęcia niektórych szczegółów:



 
 






 



Z tym ochraniaczem chciałam  wziąć udział w zabawie na blogu Wytwórnia MałejGosi oraz kolejny raz biorę udział w Linkowym Party z Diana Art


wtorek, 9 czerwca 2015

Kolorowe spinki

Wybierając się do znajomych, którzy mają 4 córeczki wymyśliłam, że zrobię różne spineczki, którymi małe strojnisie będą mogły udekorować swoje główki. Niespodzianka się udała, a efekty mojej pracy przedstawiają zdjęcia poniżej. Spineczki są z filcu, wstążeczek, z dodatkiem koralików. Bazę dekoracji stanowią tzw. spinki pyki, krokodylki oraz frotki.