Dzisiaj będzie dużo pisania, dużo zdjęć i bardzo kolorowo :)
Kiedy mój młodszy syn miał jakieś 7-8 miesięcy, postanowiłam, że uszyję edukacyjny ochraniacz na łóżeczko. Myślałam o tym prawie od początku, jak mały się urodził, ale zawsze brakowało czasu. Miał być prezentem na roczek - ale nie zdążyłam. W końcu gdy Kamil miał 14-15 miesięcy, ukończyłam ten wytwór, można powiedzieć, wielomiesięcznej pracy.
Chciałam, aby był wysoki, na wszystkie ściany łóżeczka, bardzo kolorowy i edukacyjny, czyli aby oprócz chronienia przed obijaniem się o szczebelki, pełnił również funkcje zabawki. Pomysły na to jak będą wyglądały poszczególne "ściany" ochraniacza rodziły się w głowie dopiero w trakcie tworzenia.
Ochraniacz jest na łóżeczko 140x70, ma zatem w sumie 420 cm długości a wysoki jest na 43 cm. Najpierw przygotowałam sobie poszczególne części zewnętrznej i wewnętrznej strony. Potem pozszywałam część zewnętrzną i zabrałam się za poszczególne ścianki części wewnętrznej.
Najpierw były owieczki. Tutaj było prosto, ponieważ miałam gotowy materiał z owieczkami. Obszyłam więc po konturach gęstym zygzakiem i wygląda jak aplikacja. Jako części wypukłe doszyłam kwiatka, motylka, słoneczko i chmurki.
Kolejna ściana to wszelakie pojazdy poruszające się po drogach. Tutaj już było więcej zabawy, ponieważ są to aplikacje. Każda część zatem musiała być osobno wycięta i przyszyta. I nie było wcale tak łatwo, bo nitka czasem się plątała i rwała, zwłaszcza przy obszywaniu kółek, które są z polaru. Nie wiem, może coś źle ustawiałam w maszynie. Dlatego część kółek jest z różnego rodzaju guzików, które dodatkowo pobudzają zmysł dotyku. Trzy pojazdy są "ruchome", tzn. uszyte ręcznie z filcu i mają z tyłu rzepy, dlatego mogą się przemieścić w inne miejsce.
Kolejna ściana to motyw morski. Do materiału bazowego doszyłam fale z bawełnianego podkoszulka. I na tych falach unoszą się wodne stworzenia i pojazdy. Uszyłam je ręcznie, z filcu i starałam się w miarę możliwości dopracować szczegóły. Wszystkie oprócz wielorybka są z tyłu na zatrzaski, mogą więc zmieniać swoje miejsce dowolnie. Wieloryb może się poruszać tylko po swojej fali wzdłuż poprowadzonego z tyłu sznureczka. Dodatkowo jest samolot (też porusza się po sznureczku) i helikopter oraz oczywiście chmurki i słoneczko.
I ostatnia ściana ze zwierzakami, czyli motyw ZOO albo może raczej safari. Również starałam się aby było jak najwięcej elementów ruchomych. Lew ma grzywę z kolorowych tasiemek, krokodyl może otwierać paszczę dzięki wszytemu zamkowi, sowa pod skrzydłami skrywa dwie małe sówki, a małpka może na lianie skakać z palmy. Tylko krokodyl, słoń i lew są przyszyte na stałe. Pozostałe zwierzęta są przytwierdzone za pomocą rzepów. Dodatkowo z błyszczących cekinów doszyłam "niewiadomoco". Trochę mi to potem zaczęło przeszkadzać i zaburzać porządek, ale nie chciało mi się pruć więc zostało. Błyszczy - a zatem ciekawi dzieciaka, więc w sumie spełnia swoją rolę.
Gdy już ściany były gotowe, pozszywałam je. Potem wycięłam i doszyłam włókninę silikonową, aby było miękko. Część zewnętrzną usztywniłam od środka grubszą flizeliną bez kleju. Trzeba jeszcze było uszyć tasiemki do przywiązywania. Baaaardzo dużo tasiemek, ponieważ całość ze względu na wysokość i dodatki nie jest lekka, a nie chciałam aby potem coś odstawało i zwisało. Następnie wszystko spięłam prawymi stronami do siebie i obszyłam zostawiając jeden bok otwarty, aby można było wywrócić wszystko na prawą stronę. Potem zszyłam ten bok, dodatkowo przeszyłam każdy krótszy bok tam gdzie się ochraniacz zagina wrogach łóżeczka, aby lepiej trzymał formę. Długie boki też przeszyłam przy krawędziach ściegiem ozdobnym, aby wzmocnić i zapobiec odkształcaniu.
I to by było tyle w temacie ochraniacza, który pochłonął
mnóstwo mojego czasu. Ale najważniejsze, że z efektu jestem zadowolona.
Może jest parę drobnych niedociągnięć, ale biorąc pod uwagę, że jest to mój pierwszy ochraniacz, wyszło całkiem dobrze.
Zastosowania owego cuda mogą być różne. Może służyć jako typowy ochraniacz, chociaż w ten sposób go nie używaliśmy. Można go również przywiązać na zewnętrznych ściankach wokół łóżeczka, jeżeli tylko w pokoju jest dużo miejsca i łóżeczko nie musi stać przy ścianie. Można go przywiązać do krzeseł i stanowi coś w rodzaju ścianek domku. A najczęściej jest on u nas wykorzystywany jako "dywanik", po którym chłopcy uwielbiają biegać i odrywać wszystko co się da oderwać.
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam za bardzo :)
Poniżej jeszcze zdjęcia niektórych szczegółów:

Z tym ochraniaczem chciałam wziąć udział w zabawie na blogu Wytwórnia MałejGosi oraz kolejny raz biorę udział w Linkowym Party z Diana Art
Poniżej jeszcze zdjęcia niektórych szczegółów:
Matko, ile pracy! Nie dziwię się, że to wiele miesięcy zajęło, szczególnie przy maluchu. Cudowny ochraniacz wielofunkcyjny :)
OdpowiedzUsuńO kurcze. Ale się spisałaś! na medal. Wszystko jest piękne i bardzo rozwijające :) Świetny pomysł z odczepianiem i poruszaniu się po sznureczek. Genialne !
OdpowiedzUsuńWow! Cudo!
OdpowiedzUsuńNiesamowity ten ochraniacz, bardzo funkcjonalny, a jakie piękne wykonanie! Jestem pod ogromnym wrażeniem, cudo :)
OdpowiedzUsuńMnóstwo, mnóstwo pracy.... ale jaki efekt!!!! Piękne widoczki na ochraniaczu, i tyle szczegółów, postaci, i jak ciekawie i kolorowo:)) Dla dzieci super sprawa, tyle rzeczy do obejrzenia i dotykania:)) Gratulacje!!!
OdpowiedzUsuńFantastyczny pomysł i świetne wykonanie.
OdpowiedzUsuńWow! Widać, że sporo pracy w to włożyłaś;) Jest rewelacyjny;)
OdpowiedzUsuńA co do zdjęć, to będę musiała wziąć kilka i zrobić z nich kolaż, żeby pokazać całą pracę;)
Dziękuję za miłe słowa. A co do zdjęć to daję wolną rękę, bo ja dopiero raczkuję w sztuce fotografowania, a już zrobić coś potem z tymi zdjęciami to dla mnie na razie czarna magia:)
UsuńPiękny i bardzo pracochłonny :)
OdpowiedzUsuńJaki cudowny,bajeczny :) Podziwiam szczerze ♥ pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńJestem w szoku! Ochraniacz jest genialny! Kapitalne pomysły, perfekcyjne wykonanie, estetyka na medal! Podziwiam:) Gosia
OdpowiedzUsuńRewalacja, po prostu cos pięknego :)
OdpowiedzUsuńo matko! Ile miałaś z tym roboty! Jak pięknie w każdym szczególe uszyte :) Gratuluję cierpliowści, wytrwałości, pomysłowości i drobiazgowości :)
OdpowiedzUsuńNiesamowity. Na pewno kosztował wiele pracy i wysiłku. Bardzo mi się podoba ;)
OdpowiedzUsuńREWELACJA PO PROSTU REWELACJA!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńTo jest po prostu MEGA HIT. Mnóstwo pracy. Ale dzieło. Suuuper.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widzę taki ochraniacz i jestem bardzo zachwycona!!! Stworzyłaś coś wspaniałego, pomysłowego, pięknego...:)))ogromne brawa dla Twojego dzieła!!!
OdpowiedzUsuńPomysł godny do naśladowania [ szkoda ,że moje szkraby to duuuuuuże szkraby] ale czekam na wnuczki wspaniały ochraniacz , a ozdobne zabawki świetne pozdrawiam Dusia
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Chłopcy na pewno ciesza się z takiego prezentu :)
OdpowiedzUsuńJa wpadłam na podobny pomysł, tyle że tworzyłam jeszcze w ciąży, więc postawiłam na kontrasty - na biały ochraniacz naszyłam filcowe obrazki - czarne, białe i czerwone. Córeczka chyba go lubiła. ;) Spędzała przy nim długie chwile, zwłaszcza na podłodze - rozkładałam taki długi ochraniacz wokół niej, a ona leżąc na brzuszku oglądała sobie obrazki. Od niego zaczęła się moja przygoda z szyciem.
Pozwolę sobie wkleić link do mojego ochraniacza: http://uszywki-zuzinkowej-mamy.blogspot.com/2014/04/pierwsze-kroczki-w-szyciu-pierwsza.html
Pozdrawiam serdecznie :)
Jestem pod wrażeniem. Ogrom pracy i wszystko takie przemyślane!
OdpowiedzUsuńIdealnie te wszystkie pomysły mogłyby znaleźć swoje miejsce w "szeleszczących książeczkach"...Świetna robota!
Już kiedyś oglądałam ten ochraniacz i miałam skomentować, ale jakoś nie złożyło się... więc zrobię to teraz, bo jest wart komentarza i słów pochwały.
OdpowiedzUsuńBardzo podziwiam za szczegóły, pomysł, wykonanie i trud pracy przy tym. BRAWO TY