Ponieważ bałwanki, które lepiliśmy ze śniegu miały krótki żywot, postanowiłam wyczarować dla moich dzieciaków bałwanka, któremu nie jest straszne słońce i dodatnia temperatura. Bałwanek ma 30 cm, a jego "kule" to ucięty i wypchany wkładem poduszkowym rękaw z mojego sweterka, który niestety skurczył się w praniu. Rękaw przewiązałam wstążeczką, aby nadać bałwankowi właściwy kształt. Dodatkowo w największej kuli umieściłam obciążenie, czyli malutki woreczek z ryżem. Dzięki temu bałwanek stabilniej stoi. Szalik i czapeczka z kawałków polaru, guziki ze starej koszuli, marchewkowy nosek ze skrawka filcu, koralikowe oczka i bałwanek gotowy. Szczególnie zaprzyjaźnił się z moim młodszym synem, który woła na niego bam-bam i sprawdza jego wytrzymałość miętosząc szalik, a nosek i pomponik zostały już solidnie "wyciamkane".
słodziak :)
OdpowiedzUsuń